29
mar
Nie tak prosto, ale da się!
Na oceanie starałem się spać zawsze w ciągu nocy. Jednak sen nie był łatwy. Wiadomo, nie miałem wygodnego łóżka, ale radziłem sobie. Moja drzemka w kilkuminutowych cyklach przerywana była nierównym rytmem fal. Oczywiście podczas sztormów próby drzemki były bezskuteczne.
Z jedzeniem też sobie radziłem. Miałem ze sobą znaczne ilości żywności liofilizowanej. Jak będziecie mieć okazję to skosztujcie – bigos naprawdę smakuje jak bigos!
Wyobraźcie sobie postępujące zmęczenie z powodu braku porządnego snu, czy też braku ciepłego domowego obiadu. Jednak nigdy przez tyle dób, jakie spędziłem na oceanie – w jednej czy w drugiej wyprawie – nie miałem chwili zwątpienia. Wiedziałem po do i dlaczego to robię.
Dodaj komentarz