Opowiada Jacek Pietraszkiewicz – nawigator wyprawy:
Łączność z Olkiem odbywa się przez telefon satelitarny IsatPhone za pomocą zwykłych 132 znakowych wiadomości SMS. Musi to wystarczyć dla wioślarza i nawigatora do skutecznego porozumiewania się. Olek może w każdej chwili dzwonić do nawigatora. Nawigator ma telefon cały czas przy sobie w każdej chwili od rzucenia cum, aż do odebrania ich w porcie docelowym. Łączność w drugą stronę do Olka jest utrudniona. Godziny łączności są ustalone – dwa razy w ciągu dnia. Poza tymi godzinami Olek ma wyłączony telefon i zabezpieczony, aby oszczędzać baterie. Jeśli zespół chce rozmawiać na fonii musi najpierw wysłać z wyprzedzeniem SMS z ustaloną inną godziną i mieć nadzieję, że Olek odbierze go wcześniej. Olek z kolei, utrzymuje nasłuch 5 minut po każdej łączności nawigacyjnej SMS, na wypadek gdyby nawigator lub zespół potrzebował kontaktu głosowego.
O ustalonych godzinach (2 razy na dobę), Olek wysyła swój raport nawigacyjny. Raport tworzy się sam, gdy Olek naciśnie ustaloną sekwencje klawiszy na telefonie.
Wygląda on tak: „GPS fix;;Lat: N 40 5′ 8”;Long: W 71 13′ 30”;Time: 18:03:36 UTC;Date: 19-05-2017;Altitude: 1 m;Velocity: 0 km/h;;Accuracy;Horiz: +/- 72 m;Vert: +/- 64 m”.
Skomplikowane? Może trochę. Olek wysyła ten raport na zaprogramowany numer do serwera nawigacyjnego NavSim Polska w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. Serwer sam „czyta” komunikat, wykonuje obliczenia i natychmiast odsyła na pokład Olka odpowiedź zawierającą informacje o odległości do celu, wymaganym kursie i ETA (Estimated Time of Arrival; Przwidywany czas przybycia do celu). Jednocześnie serwer informuje nawigatora, że przyszła wiadomość i wysyła treść tej wiadomości oraz treść wiadomości jaką odesłał Olkowi. Taka forma komunikacji ma szereg zalet. Po pierwsze, jest bardzo tania. Po drugie, wymaga od samotnika pilnowania czasu i pamiętania o sekwencji klawiszy. To swoisty dowód życia i informacja o sprawności umysłu. Po trzecie, Olek otrzymuje natychmiast odpowiedź serwera w tym samym oknie łączności.
Dla niego to rzecz nieoceniona, bo on wie, że na lądzie serwer tą informację zapisał, a to oznacza, że informacja na ląd dotarła (nawet gdy wszyscy śpią). Dla samotnika na środku oceanu to rzecz bezcenna. Wręcz na wagę życia. Daje mu prawdziwą nadzieję, że gdyby potrzebował pomocy to on wie, że my wiemy.
Bywały sytuacje już w historii ratownictwa, że odnajdywano po tygodniach tratwy ratunkowe, na których żywy był tylko radiotelegrafista, bo jako jedyny w słuchawkach usłyszał potwierdzenie wezwania pomocy. Pewność i nadzieja są wówczas życiodajne. O sytuacji w niebezpieczeństwie i procedurach na ten wypadek opowiem kiedy indziej.
Mapka do śledzenia trasy Olka na http://olo.navsim.pl/index.php.
Będzie parę słów informacji , czy należy uzbroić się w cierpliwość i czekać na opowieści po zakończeniu wyprawy ???